wtorek, 14 lutego 2017

Koncert walentynkowy za nami!

Dzisiejszy dzień był jednym z wyjątkowych. Od rana na niebie można było ujrzeć piękne słońce, które powoli zaczyna nas ogrzewać. Choć do upałów długa droga, pogoda nas dziś ucieszyła. Udane Walentynki, udany dzień i wspaniałe jego podsumowanie. Właśnie o tym chcemy opowiedzieć. Dla nas, członków Łobżenickiej Orkiestry Dętej ten dzień był jednym z ważniejszych, dlatego, że zagraliśmy krótki (Ale jakże przyjemny!) Koncert w Liceum Ogólnokształcącym w Łobżenicy. Ok. godziny 17 zgromadziliśmy się w przygotowanej dla nas sali w LO. Już od progu słychać było rozmaite dźwięki, które chyba trochę (trochę bardzo) wymykały się spod kontroli. Dla nas to już normalne, instrumenty trzeba rozgrzać :) Ten proces trochę dzisiaj trwał, bo jak na złość, nie mogliśmy się dostroić. Trąbki grają akord. Coś nie tak. Kto zagrał H, bo za wysoko? Nikt się nie przyznaje. Cóż. Może to czyiś żołądek. Gramy wszyscy, teraz w końcu brzmi! Zdążyliśmy zrobić małą próbę, już na sali, na której mieliśmy występować. I czekaliśmy na naszą kolej, na nasze 5 minut. Pan Rysiu na pałeczkach nabija rytm. O tym nie powiemy nic, my po prostu zaczęliśmy grać, nawet nie zauważyliśmy kiedy. Pan Darek akompaniował na klawiszach, Pan Rysiu “walił w bębny”. Graliśmy ze wszystkich sił i z wielkim sercem zatracając się w muzyce, nasze myśli, wrażenia dzisiejszego dnia popłynęły gdzieś daleko, a o to czy nam się udało, należy zapytać słuchających. Przedstawiliśmy publiczności trzy utwory: Marsz, “Pyramid blues” oraz dobrze nam już znaną "Sambę for meg"
Ten drugi utwór to piękny owoc warsztatów muzycznych, trochę niepewnie do niego podeszliśmy, jednak już tego bluesa czujemy!
W tym dniu wszystkim czytającym życzymy, aby miłości nam w życiu nie brakowało :)

zdj, z fp."Kocham Łobżenicę"
Brawa dla naszych Solistek, Ani i Oli Łuczak :)

piątek, 3 lutego 2017

Było dobrze, będzie jeszcze lepiej!

Pierwsze warsztaty muzyczne!

Dzięki zaangażowaniu wielu ludzi, w tym burmistrzów gminy Łobżenica oraz dyrekcji Gimnazjum Publicznego im.Jana Pawła II w Łobżenicy dnia 30 stycznia 2017 roku, wraz z początkiem ferii wyjechaliśmy na 3-dniowe warsztaty muzyczne na północ Polski, do Świnoujścia. Zagościliśmy w hotelu 'Temida', gdzie wszyscy cierpliwie znosili nasze zmagania z nowym utworem. Podczas warsztatów udało nam się zwiedzić kilka miejsc, w tym Latarnię Morską w Świnoujściu oraz Podziemne Miasto. Jednak nie pojechaliśmy tam wypoczywać, to były trzy dni intensywnej pracy z utworem "Pyramid Blues" autorstwa James'a D. Ployhard'a. Kilku godzinne próby przyniosły fantastyczne efekty- utwór mamy całkowicie opanowany! Na następnym występie zaprezentujemy to, co udało nam się zrobić podczas tegorocznych ferii. 


,,Dmuchanie" sposobem na życie?

Cała sala  porusza się w rytm samby ,lecz my tego nie widzimy. Jesteśmy zbyt przejęci. W głowach tysiące myśli: „Mogłem więcej ćwiczyć", „zepsuję solówkę" , „pizza po koncercie"… Wiemy, jak grać, ćwiczyliśmy to dziesiątki razy, jednak buzuje w nas adrenalina. Czujemy strach i ogromne szczęście zarazem. Patrzymy na pulpity, jednak nie potrzebujemy nut. Mamy tę muzykę w sercu, nasze palce poruszają się niemal automatycznie. Usta zmęczone z wysiłku tym razem nie protestują. Perkusista dziś gra jak profesjonalista, każdy dźwięk jest spójny. Powoli schodzi z nas uczucie stresu, zaczyna nam się podobać coraz bardziej, dajemy z siebie wszystko. Pan Darek przestaje dyrygować. Jak to? Już koniec? Przecież dopiero zaczęliśmy. Wielki aplauz ze strony widowni, a w naszych sercach radość. Dopiero teraz zaczynamy odczuwać zmęczenie warg, jednak jest to uczucie nadzwyczaj przyjemne. Zrobiliśmy to. Zagraliśmy pierwszy „koncert”’. To teraz pizza.
Nie zawsze jest tak wesoło. Ten krótki występ poprzedziło wiele prób, setki wyrzeczeń i przeróżnych uczuć. Zaczynaliśmy od zera. Teoria. Pauza ćwierćnutowa i półnutowa? Dlaczego nie może być jednej do wszystkiego? Crescendo? To ten amerykański aktor? Potem wymarzona praktyka. Dostaliśmy instrumenty. Podekscytowani nabieramy tchu i dmuchamy w ustniki. Co się dzieje? Czy to jest zepsute? Dlaczego nie ma żadnego dźwięku? HALO! POMOCY!  Z tygodnia na tydzień pod okiem dwojga najlepszych nauczycieli nabieraliśmy doświadczenia. Z naszych instrumentów popłynęły pierwsze dźwięki, które brzmiały zdaniem p. Rysia: „jak kaczki". Próby mijają w fantastycznej atmosferze. W powietrzu czuć radość i pasję. Staliśmy się taką małą rodziną. Oprócz śmiechu były też łzy. Na tym etapie wiele osób się wyłamało. Zdziwieni, że trzeba dużo wysiłku, że niektórych rzeczy trzeba sobie odmówić, że to nie jest tak, że przykłada się ustnik do ust i gra, tylko potrzeba wielu lat na całkowite opanowanie instrumentu. Cóż, to tak jak w świecie zwierząt- zostali najsilniejsi. A wola walki jest u nas ogromna. Z każdym występem nabieramy nowych sił i chęci. Chcemy grać. Dla innych, dla siebie, dla spokoju ducha.  
Naszym celem jest wygrywanie najpiękniejszych melodii w zgodzie z naturą i wbrew ludziom. Bo satysfakcja z nauczenia się nowych rzeczy jest ogromna, a przygoda z orkiestrą niezapomniana. Nasza podróż trwa. Będzie trwała tak długo, na ile będziemy w stanie samodzielnie oddychać. Jak każdy, miewamy wzloty i upadki. Orkiestra uczy nas tego, że nie warto się poddawać, że jeżeli się chce, można osiągnąć wszystko.
Przed nami jeszcze setki prób, występów, dużo stresu i ciężkiej pracy. A mimo to, wiem, wiemy, że warto, dlatego, że muzyka może stać się powodem, dla którego istniejemy na tym świecie, gdzie ludzkość coraz częściej zapomina po co tak naprawdę żyje.

A.Gaca-klarnet